21 lat temu „Maja” i Bartek Olszański- ratownicy TOPR, zginęli pod Szpiglasową Przełęczą
Dziś tj. piątek 30-go grudnia mija 21 lat od działań ratowniczych w Tatrach, podczas których zginęli Marek Łabunowicz „Maja” i Bartek Olszański.
Marek Łabunowicz, nazywany przez przyjaciół Mają, miał 29 lat. W 1990 roku został kandydatem na ratownika, a w 1992 roku pełnoprawnym ratownikiem ochotnikiem. Uczestniczył w ponad czterdziestu wyprawach ratunkowych w Tatrach. Przyjaciele i rodzina znali go nie tylko jako ratownika, ale także jako jednego z najlepszych na Podhalu muzykantów. Grał na wielu instrumentach, był członkiem Młodzieżowego Zespołu Góralskiego „Poloniarze” z Kościeliska. Udzielał w podhalańskich wsiach (oddziałach Związku Podhalan) darmowych lekcji gry. Występował z czołówką muzyków polskich. Pasjonował się nurkowaniem i spadochroniarstwem. Marek Łabunowicz pozostawił żonę oraz córkę, która wówczas miała 3 lata.
Bartek Olszański miał zaledwie 24 lata. Został ratownikiem w 1999 roku. Na koncie miał 50 akcji ratowniczych. Był człowiekiem wielu pasji. Studiował na dwóch kierunkach – w 2001 roku rozpoczął drugi rok polonistyki na UJ i trzeci rok leśnictwa na Akademii Rolniczej w Krakowie. Nurkował, bardzo dobrze wspinał się (przeszedł ok. 70 dróg taternickich w warunkach letnich i zimowych), pisał, malował, rysował, fotografował, zgłębiał zainteresowania z dziedziny filozofii…
Marek Łabunowicz i Bartek Olszański zostali pochowani na Pęksowym Brzyzku w Zakopanem.
Przez wiele lat odbywał się Memoriał Bartka Olszańskiego w klasycznej wspinaczce zimowej „dry-tooling”, zainicjowany przez Martę Olszańską – mamę Bartka.
Marka wspominają rodzina i przyjaciele podczas dorocznego „Majowego Grania”, które odbywa się w Kościelisku. Fundację „Majowe Granie” powołała do życia Małgorzata, żona Marka Łabunowicza. Najważniejszym celem fundacji jest kształtowanie młodego pokolenia i rozwijanie jego talentów w duchu regionalnych tradycji.
Cześć Ich pamięci
źródło: TOPR
Michał Jagiełło, poruszony śmiercią kolegów, napisał wiersz:
Bartek i Marek szli po inną parę
która lodowaciała w zastygłej lawinie
Jęknął stok
stęknęły góry
pękła pościel śniegu
Śpią. Tacy młodzi
Nic nie mów…