Skip to main content
reklama

„Lawina!” (…) Biegliśmy co sił w nogach, potykając się o krzewy, skałki – relacjonował uczestnik tragedii pod Rysami

redakcja

„Poczuliśmy drżenie ziemi i usłyszeliśmy huk. Lawina uderzyła w lód Czarnego Stawu”. Dziś przypada 20 rocznica zejścia lawiny, która 28 stycznia 2003 roku porwała pod Rysami grupę licealistów. Poniżej relacja naocznego świadka tamtejszych wydarzeń.

Uczeń liceum LO im. Leona Kruczkowskiego w Tychach i uczestnik zorganizowanego wyjazdu w Tatry, Michał Kasperczyk, stał się naocznym świadkiem ogromnej tragedii, która spotkała wycieczkę szkolną, wspinającą się zimą na Rysy. Podzielona na dwie grupy ekipa podjęła dwie różne decyzje. Jedna z nich szczyt atakowała w poniedziałek, w niej znalazł się Michał.
„Na szczycie posadziliśmy naszego klasowego misia z czekanem, wykonaliśmy zdjęcia i zeszliśmy. Po powrocie opowiadaliśmy reszcie grupy, jak było pięknie, niejako zaostrzając im apetyt” – wspomina świadek.

Kolejny dzień przyniósł zmienne warunki pogodowe, widoczność była znacznie gorsza i wiał silniejszy wiatr. Druga grupa pomimo niekorzystnych prognoz postanowiła opuścić schronisko i udać się na planowaną wyprawę. Michał chciał spróbować swoich sił po raz drugi, wspinając się z drugą grupą. Pożyczył swój sprzęt koleżance, a sam zdecydował, że tym razem odpuści. Około godziny 10:00, grupka osób z pierwszej grupy, które zdobyły szczyt poprzedniego dnia, postanowiła wyjść naprzeciw kolegom i koleżankom.

Po dotarciu do Czarnego Stawu, usiedliśmy na lodzie i popatrzyliśmy w górę. Zobaczyliśmy ich. Wyglądali jak maleńkie czarne kropki na wielkim białym tle. Dostałem SMS-a, że w Tychach testowany jest nowy autobus. Przeczytałem go kolegom. Nagle czarne punkciki w górze zniknęły, a chwilę potem poczuliśmy drżenie ziemi.

Lawina!” , wrzasnął opiekun i kazał nam wracać do schroniska. Biegliśmy co sił w nogach, potykając się o krzewy, skałki. W pewnym momencie usłyszeliśmy huk. Lawina uderzyła w lód Czarnego Stawu, a na nas posypał się śnieżny pył. Kiedy dobiegliśmy do schroniska, wszędzie stały już wozy transmisyjne, dziennikarze zasypali nas pytaniami. Uciekliśmy do pokoju i staraliśmy się stamtąd nie wychodzić, czekając na powrót nauczyciela.” – tak relacjonował Michał dla portalu tychy.naszemiasto.pl.

W swoim pokoju w schronisku został sam. Jedna kolega wrócił do Tychów dzień wcześniej, pozostali zginęli pod lawiną. Łącznie zabrała ona 8 istnień ludzkich, ciała 6 osób odnaleziono dopiero wiosną w wodach Czarnego Stawu pod Rysami”

Ogrom lawiny która tego dnia porwała za sobą młodziez szkolną, pokazać można w liczbach.
Jej powierzchnia była równa 13 hektarom, tor ruchu miał ponad 1200 metrów, a korona obrywu ponad kilometr. Szacowana masa śniegu pozostała ponad taflą Czarnego Stawu – 26000 ton, zaś o masie śniegu wtłoczonego do samego stawu mówiono tylko „o wiele więcej” (Sebastian Fijak, www.fijak.pl)

TOPR rozpoczął akcje poszukiwawczą. Pierwszego dnia odkopano 3 osoby – dziewczynę, która nie miała większych obrażeń, oraz dwóch chłopaków – jeden już nie żył, drugi zmarł później w szpitalu. Poszukiwania trwały dalej, brakowało jeszcze 6 osób, które tego dnia wzięły udział w wyprawie. Ich ciała znaleziono dopiero wiosną – lawina wepchnęła ich pod zamarzniętą taflę Czarnego Stawu pod Rysami.

Finalnie w lawinie zginęło 8 osób – siedmioro dzieci i jeden z opiekunów. Ciało ostatniej ofiary wyłowiono z Czarnego Stawu dopiero 17 czerwca.

Niewątpliwie była to największa tragedia lawinowa w polskich Tatrach. Ratownicy TOPR poprowadzili 14 wypraw poszukiwawczych, w których udział wzięło 260 ratowników i 36 psów lawinowych. Bezpośrednio w tej akcji ratunkowej ratownicy spędzili 2203 godziny – takie dane podaje Adam Marasek na stronie www.maraski.pl

źródło: Tatromaniak, TOPR, www.maraski.pl, tychy.naszemiasto.pl

reklama